Nie bądź egoistą... podziel się 😉Email this to someone
email
Share on Facebook
Facebook
0Tweet about this on Twitter
Twitter
Pin on Pinterest
Pinterest
0Share on LinkedIn
Linkedin

Jak nie należy robić reklamy?

albo

Co za dużo, to niezdrowo

albo

Skoro wiesz lepiej, to po co pytasz?

…I właściwie tych podtytułów mogłoby być jeszcze trochę. A nawet tyle, że zajęłyby całą objętość tego artykułu. A o co konkretnie chodzi? Dzisiejszy tekst sponsorują dwa hasła przewodnie: CZYTELNOŚĆ oraz ZAUFANIE.

 

Zacznijmy od czytelności. Reklama jest do kogoś adresowana, prawda? Do klienta konkretnie. Klient powinien ją właściwie odebrać i w efekcie przeznaczyć jakąś część swoich ciężko zarobionych pieniędzy na zakup naszych produktów bądź usług. Żeby jednak tak się stało, klient musi mieć szansę na właściwy odbiór tej reklamy. Aby klient miał szansę, reklama musi być czytelna. W tym celu nie należy bombardować odbiorców zbyt wielkim ładunkiem treści. Dotyczy to wszelkiej formy reklamy, bez znaczenia czy będzie to spot telewizyjny lub radiowy, baner, ogłoszenie, informacja na stronie firmowej etc.

 

Czy to jest zrozumiałe? Posłużmy się przykładem:

Oferujemy Państwu ogromną gamę naszych produktów, wśród których znajdują się: mydło, powidło, guziczki, patyczki, cacko z dziurką, koraliki, dzikie króliki, trele, morele, i innych rzeczy wiele

I kto na to zwróci uwagę? Już przy trzeciej czy czwartej pozycji klient przestaje to rejestrować, bo co to dla niego za atrakcja? Kogo my szukamy? Klienta, który nie ma NIC? Żeby mu zaoferować WSZYSTKO?

 

Spójrzmy teraz tu:

Oferujemy Państwu MYDŁO, jedyne takie MYDŁO, unikatowe MYDŁO. Takiego MYDŁA nie ma gdzie indziej, bo to jest wyjątkowe MYDŁO!

 

To nie jest wzór dobrej reklamy, bo jest to przykład przejaskrawiony. Ale w czym rzecz? Tu jest mowa w kółko o jednym produkcie. Mydło ma w domu każdy, ale podświadomie co drugi odbiorca zacznie sobie zadawać pytania: Co za mydło? Dlaczego najlepsze? Zauważył, że mydło, prawda?

 

Przykłady na czytelność i nieczytelność można mnożyć do woli i wcale nie muszą skupiać się wyłącznie na ilości oferowanych produktów. Ale zasada jest jedna: im mniej przekazujesz, tym większa szansa, że Twój przekaz jest odbierany.

 

Tej zasady bardzo często nie chcą zrozumieć zleceniodawcy agencji reklamowych, którzy mają swoje „wizje” i równie często są głęboko przeświadczeni o własnej nieomylności. I w tym momencie przechodzimy do naszego drugiego z dzisiejszych haseł, czyli do ZAUFANIA.

 

Skoro już zdecydowaliśmy się skorzystać z usług fachowca (nieważne czy jest to hydraulik, fryzjer, lekarz czy specjalista od reklamy), to powinniśmy jednak obdarzyć go jakimś kredytem zaufania. Choćby przez wzgląd na to, że siedzi w swojej branży jakiś czas i z pewnością posiada pewną wiedzę, bazującą na własnych doświadczeniach. Jeżeli przekazujemy mu swoją wizję, a on mówi nam, że jest to do kitu, to nie dlatego, że chce nam zaszkodzić. Nie. Szkodzenie klientowi nie leży w niczyim interesie. Fachowiec chce nam pomóc. To właśnie leży w jego interesie. Nie upierajmy się ślepo przy swoim, jeżeli fachowiec mówi nam, że to jest bez sensu. Broniąc zawzięcie swojego ego, niczym Ordon reduty, niemal na pewno sobie zaszkodzimy.

 

A swoistym memento, zarówno w kwestii czytelności, jak również zaufania do fachowca (a tym samym nabrania dystansu do własnej nieomylności) niechaj będzie doskonała scenka rodzajowa, zrealizowana przez mistrzów gatunku: